Pierwszy września jest symboliczny na wielu płaszczyznach. Kojarzymy go zwykle z rozpoczęciem roku szkolnego oraz bardziej historycznie – z rozpoczęciem II Wojny Światowej. Dla nas jednak ma dodatkowe znaczenie. Pierwszego września jako Digital Hill obchodzimy urodziny. W tym roku wypadają już czwarte. Z tej okazji postanowiłam porozmawiać z Magdaleną Pawelec, Chief Operating Officer w Digital Hill, która aktywnie uczestniczyła w powstaniu marki, obserwowała jej rozwój i zarządzała zespołem przez ten czas. Od Magdy postaram się wyciągnąć smaczki, które skrywa historia Digital Hill.
Kamila Węcka: Pamiętasz ten dzień 4 lata temu, pierwszy września 2016 roku, kiedy Digital Hill powstał jako osobna marka? Powiedz coś więcej o tym wydarzeniu: z jakiej firmy i myśli zrodził się Digital Hill i dlaczego zadecydowano o wyodrębnieniu nowej marki na rynku agencji performance marketingowych?
Magdalena Pawelec: Wiosną 2016 roku podjęliśmy decyzję o założeniu całkiem nowej marki. Byliśmy wtedy jednym z działów Grupy Unity (obecnie Unity Group). Odpowiadaliśmy za performance marketing, działaliśmy jednak prawie całkiem osobno – pozyskiwaliśmy i obsługiwaliśmy własnych klientów. Oczywiście mieliśmy również klientów wspólnych z Unity, jednak mówiąc kolokwialnie, pracowaliśmy także na swój własny rachunek. Sam pomysł z wydzieleniem odrębnego brandu wypłynął od zespołu. Poprzedziło go kilka naszych wewnętrznych spotkań i rozmów. Mam takie wspomnienie – wraz z naszym ówczesnym managerem wynajęliśmy salkę w coworkingu i zaprosiliśmy na całodniowe warsztaty wszystkich team leaderów z naszego działu. Podczas tego spotkania, w wyniku mnóstwa analiz, rozważań, zbudowaliśmy swój Business Model Canvas i zdecydowaliśmy o tym, że chcemy działać osobno. Potrzebowaliśmy, aby nasza oferta (usług performance), była mocniej komunikowana do rynku. Unity jednocześnie również się rozwijało w swoim zakresie, więc było to dla nas dość naturalne, że należy te usługi oddzielić. Po tym spotkaniu, nasze plany zostały przedstawione Zarządowi Unity. Otrzymaliśmy od nich dużą dozę zaufania, wsparcia i zielone światło. W zaledwie trzy miesiące powołaliśmy markę Digital Hill do życia. Dodam jako ciekawostkę, że nazwę również wymyślił zespół:). 1. września 2016 r. uruchomiliśmy stronę internetową i powiadomiliśmy media. Jest to dla nas zatem taka urodzinowa, symboliczna data 🙂
K.W.: Z jakiej potrzeby powstał Digital Hill? Jaką lukę miał wypełnić? W czym się specjalizować?
M.P.: Bazowaliśmy w 100% na naszym doświadczeniu i posiadanych kompetencjach. Wspomniany BMC pozwolił nam na dookreślenie naszej grupy docelowej i usług, jakie chcemy dostarczać do rynku. Wiedzieliśmy, że performance marketing to nasza najmocniejsza strona, więc postanowiliśmy oprzeć markę właśnie na takiej ofercie. Z racji prowadzonych projektów, oczywistym było dla nas, że będziemy wspierać przede wszystkim klienta świadomego, ekomersy lub branże usługowe, które chcą rozwijać się w digitalu.
K.W.: Jak patrzysz na te 4 lata firmy, jakie wyszczególniłabyś przełomowe momenty w jej historii?
M.P.: Dla mnie zawsze kluczowe są zmiany kadrowe – zarówno pożegnania, jak i witanie nowych osób na pokładzie. Myślę, że najwięcej takich momentów wydarzyło się w 2018 i 2019 roku. Wtedy zaszły spore zmiany w zespole, a wraz z nimi mnóstwo wyzwań, o których mogę dziś całkowicie świadomie powiedzieć, że przyniosły nam wiele dobrego. Przełomowy moment to również jesień 2018 i zakup Digital Hill przez Rocket Media. Nigdy tego nie zapomnę – o procesach, jakie się wtedy zadziały można opowiadać i opowiadać. Myślę, że nadaje się to na całkiem odrębną rozmowę 🙂
K.W.: A jakie największe osiągnięcia?
M.P.: Trudno jest wybrać jedno… Na początku istnienia Digital Hill potrzebowaliśmy takich dużych, pozytywnych wzmocnień. Myślę, że II miejsce w konkursie Ekomersy w 2016 r. (kategoria Agencja generująca największą sprzedaż) oraz nominacja w konkursie European Search Awards w 2017 r. (kategoria Best Small PPC Agency) były dla nas bardzo ważne. Pokazywały, że tak, należy nam się to miejsce na rynku agencji SEO / SEM i robimy naprawdę dobrą robotę. Jestem jednak w tej firmie od początku i po kilku latach dostrzegam, jak ważne jest również to, co dzieje się wewnątrz. Jeśli zatem zapytałabyś mnie o osiągnięcia tegoroczne, to dla mnie zdecydowanie byłyby to rekrutacje. Z mojego zespołu jestem dumna najbardziej!
K.W.: Jak firma wyglądała 4 lata temu, a jak teraz? Jakbyś porównała te dwa okresy (wtedy i teraz)?
M.P.: Różnica jest ogromna, a przyczyniła się do tego m.in. zmiana właściciela spółki. Na początku Digital Hill było jedynie brandem – mieliśmy swoje usługi, swój zespół, ale byliśmy bez osobowości prawnej, a wszystkie procesy wewnętrzne dzieliliśmy wraz z Unity. Dla mnie to było bardzo ważne doświadczenie i cieszę się, że mogliśmy czerpać tak dużo od firmy będącej na naprawdę wysokim poziomie operacyjnym. Jednak w momencie przejęcia przez Rocket Media okazało się, że przed nami jest dużo pracy. Dopiero wtedy uzyskaliśmy osobowość prawną, ale nie mieliśmy własnej kultury organizacyjnej. Takie procesy trwają długo, na szczęście najważniejsze elementy wypracowaliśmy dość szybko. Dziś Digital Hill to osobna, pełnoprawna;) agencja, z własnymi wartościami i misją!
K.W.: No właśnie… a powiesz coś więcej o tym przejęciu? Kogo to była inicjatywa? Jak doszło do zmiany właściciela Digital Hill?
M.P.: O kulisach niestety nie mogę mówić, bo działo się to na poziomie Zarządu Unity, jak i Rocket Media. Polecam natomiast podcast “Marketing i biznes” z udziałem naszego CEO – Grzegorza Bosaka (odnośnik poniżej). Zdradził tam kilka szczegółów związanych z inwestycją. Dla zespołu był to bardzo sprawnie przeprowadzony proces. W ciągu około dwóch tygodni od powiadomienia nas o zmianie właściciela, zmieniliśmy siedzibę – przeprowadziliśmy się do Rocketa i zaczęliśmy budować wspólną kulturę pracy. Okazało się, że wiele elementów mieliśmy wspólnych – np. obie firmy posiadały swoje oddziały w Poznaniu. Zostaliśmy też bardzo mile przywitani w nowym biurze – przyjęciem niespodzianką. Przyznam, że dla nas było to trochę stresujące – nowe miejsce, nowy przełożony, nowe procedury. Ludzie z Rocket Media okazali nam jednak w tym czasie dużo wsparcia. Bardzo doceniliśmy ich otwartość, zwłaszcza, że dla nich to też była całkiem nowa i nietypowa sytuacja.
K.W.: Czy przez te 4 lata były jakieś potknięcia? Czy jest coś, co byś zmieniła, czymś pokierowała inaczej?
M.P.: Nie 😉 Oczywiście, że były potknięcia i pewnie jeszcze jakieś się zdarzą. Ostatnie miesiące uderzyły w naszą branżę, jednak to, czego się dzięki temu nauczyliśmy, nikt nam nie odbierze. Cieszę się, że w tych trudniejszych momentach, nigdy się nie poddajemy. To jest umiejętność, którą pokazał mi nasz CEO – Grzegorz. Zawsze – analizujemy, otrzepujemy się i idziemy dalej – pamiętając, by drugi raz nie popełnić tego samego błędu.
K.W.: A jak wyglądała Twoja historia podczas tych 4 lat? W którym momencie zostałaś COO (Chief Operating Officer)?
M.P.: Jak wspomniałam, jestem w Digital Hill od początku, wcześniej jeszcze jako pracownik działu Unity. Najpierw odpowiadałam za projekty e-marketingowe, będąc liderem zespołu KiS (Kreacja i Strategia). Potem zaczęłam zarządzać wszystkimi zespołami Digital Hill. A po pewnym czasie przyszedł awans na Dyrektora Operacyjnego.
K.W.: Z czego na przestrzeni tych 4 lat jesteś najbardziej dumna?
M.P.: O nie, to jest bardzo trudne pytanie! Ale chyba się powtórzę i znów odpowiem, że z zespołu. Biznes to ludzie, a ludzie to emocje. Dla mnie ogromnie ważne było, by tę firmę budować z kimś, kto tak samo stawia na relacje. Dla kogo ważne są nasze wartości i potrafi przekładać je także na współpracę z klientami. I takie osoby mam dzisiaj wokół siebie. Digital Hill to fantastyczni specjaliści i jeszcze lepsi ludzie. Cieszę się, że udało nam się stworzyć i poukładać wspólnie dużo spraw operacyjnych – bez odpowiedniego nastawienia i chęci współpracy to nie byłoby możliwe.
K.W.: A z jakich projektów lub klientów?
M.P.: Wiadomo, cieszą projekty dla topowych klientów i marek. Jeżeli chodzi o zakres działań, należy wymienić Artsanę – zrealizowalismy dla nich dziesiatki kampanii całorocznych i akcji sezonowych, zajmując się kompleksowym marketingiem online. Jesteśmy też dumni ze współpracy z firmami takimi jak Vistula, Wólczanka, Skalnik. Jest też rzesza klientów, gdzie ze względu na zapisy formalne, nie możemy oficjalnie mówić o naszej współpracy. A są to bardzo konkurencyjne branże, np. medycyna, finanse. Takie projekty są bardzo wymagające, ale my nie boimy się wyzwań.
K.W.: Jakie plany i wyzwania czekają Digital Hill w kolejnych latach?
M.P.: Mamy bardzo dużo planów związanych z naszą ofertą. Nie chciałabym jeszcze o nich komunikować oficjalnie. Zdradzę tylko, że jesteśmy gotowi do tego, by poszerzać swoje usługi. Nasz apetyt ostatnio ciągle rośnie, a że mamy pełnię kompetencji do tego by marzenia przekuwać w cele – na pewno wkrótce wiele się zadzieje.